Stoję pośród ryku

Autor: Nyeri , poniedziałek, 21 listopada 2011 11/21/2011 02:20:00 PM

Myślę, że można się domyślić do czego doszło.
~

tak dobrze w ciszy
gryzie się własne palce i udaje
że ból nie ma twarzy
w zębach przynosi się słabość

To nie to ciało, które znałam na pamięć. Nie ta istota.
Nie wiem co robię, nie wiem która godzina, nie wiem jaki jest sens, nie wiem jak się nazywam, nie wiem dlaczego nie przestałam, nie wiem dlaczego jej pozwoliłam, nie wiem dlaczego płaczę, nie wiem dlaczego oddycham, nie wiem kim jesteś, nie wiem dlaczego jest mi zimno, nie wiem dlaczego siedzę w toalecie oparta o ścianę, nie wiem dlaczego mam skostniałe dłonie, nie wiem dlaczego mam mokre policzki, nie wiem dlaczego myślę. To wszystko jest jednym, wielkim znakiem zapytania. I nie wiem dlaczego tak bardzo chcę znać odpowiedź, a jej nie znam.
Czuję jak tasiemiec wewnątrz mnie, porusza się, jak wije sobie gniazdo wśród moich lęków i staje się ich najwyższym władcą. Nadal bardzo boję się ciemności, potworów pod łóżkiem, krwi, która mogłaby wypłynąć z umywalek. Widzę oczy na ścianach, słyszę walenie dłoni o podłogę, wycie wilków gdzieś w dole, pośród wzgórz. Czerwone pomieszczenie nabiera nocą ciemnego koloru, staje się szkarłatne i mam wrażenie, że znajduję się w ogromnej studni krwii, że unoszę się na jej powierzchni. Także ból, który odczuwam czyni mi wyznania, jakich nigdy nie czynił. Ból jest rodzicem mojego życia, moich fantazji. Muszę czuć ból, by kochać, muszę umrzeć, by pogrążyć się w bólu.
Umarłam. Po raz czterysta pięćdziesiąty siódmy.
Potem nastają ciemności i biorą mnie pod rękę.

Moje żyły zechciały urosnąć

Autor: Nyeri , niedziela, 20 listopada 2011 11/20/2011 12:41:00 AM

niebo wnika ze mnie oczami
ziemia wyczuwa ciało przez skórę
powietrze dusi się oddechem

samo poznanie
nie wymaga definicji

bo chcąc mnie usłyszeć
musisz stać się milczeniem

Chwyciła moją rękę, czułam jaka jest ciepła. Wyszła ze stołówki, ciągnąc mnie za sobą. Po chwili byłyśmy w ogrodzie. To aż dziwne, że dałam jej się wodzić, byłam w tym zbyt pokorna.
Spoglądam na nią wyczekującym, przeszywającym spojrzeniem, zachowując lodowaty wyraz twarzy. W głębi jednak czułam przerażenie, nie wiedziałam czego się spodziewać, nie wiedziałam czy stać mnie jeszcze na odpychanie jej. W końcu jednak pytam:
- Znasz się na mowie ciała? - błagałam swojego osobistego boga, by odpowiedziała "nie", wstrzymując oddech.
- Nie.
Odetchnęłam ciężko, uradowana. Jednak westchnienie to, było tak opracowane i przećwiczone, by na takie nie wyglądało.
- Ja.. nie wiem co się dzieje, to czysty absurd, nie wiem co powinnam myśleć. Ciągle mnie odrzucasz. Nie dajesz szans. A ja wszędzie czuję twój zapach. Wszędzie. - robi przerwę, czekając aż zareaguję. Jednak z mojej strony nie ma krzty odzewu. Zauważając to, kontynuuje - Co jest między nami? Co.. - nie dokończyła, bo teraz postanowiłam jej przerwać i dojść do głosu. Nie mam zamiaru tego słuchać.
- Między nami? Kpisz? Prócz tlenu, azotu, pary wodnej, yy.. neonu, helu i argonu, nie ma nic - kładę nacisk na ostatnie słowo. - Ciesz się powietrzem, którym razem oddychamy. - wyszło to ze mnie tak, jakbym odmieniała przez przypadki wyraz "krew".
- Pozwól, proszę. - kieruje na mnie subtelny wzrok, tym samym zmuszając mnie do ustąpienia. - Dlaczego jesteś taka? Chciałabym, naprawdę, żeby to powietrze, jak mówisz, było choć trochę mniej zanieczyszczone, przyjemniejsze. Wymagam zbyt wiele?
- A wiesz czego ja bym chciała? Chciałabym konia z trąbą, stringi z Patisonem, czekoladę bez kalorii, być sama i nie przyjaźnić się z tobą. Na pewno wyrażam się jasno? Rozumiesz mnie? Przecież to nie ja za tobą łażę i truję dupę. - denerwuję się, bo tak bardzo potrzebuję powiedzieć jej prawdę.
- Czego się boisz? - pyta, tak po prostu.
W jednej chwili w głowie pojawiły się setki myśli. Boję się tego, że będę zwykłym, szarym człowiekiem. Tego, że nie spotkam osoby, która uczyni moje życie wyjątkowym. Także tego, że nie będę w stanie dawać radości osobom, które kocham. Boję się życia. Ale najbardziej boję się tego, że nigdy nie zrozumiesz co chcę ci powiedzieć, bo jest to dla mnie za trudne.
- Boję się.. pająków. - odpowiadam i zostawiam ją samą. Zabrakło mi sił.

~

Kolejny wieczór ucieka mi przez palce. Gwiazdy, które jeszcze wczoraj wskazywały drogę, dziś znikły na niebie niemożliwości. Mrok pochłania prawdę. W ciemnościach zaczął czaić się los. Pech, którego obwiniam za każde złe wydarzenie. Jego nie podam do sądu. Nie stanę w roli oskarżyciela. Nikt nie wyda na niego wyroku. W zaułkach ulic nie znajdę uśmiechu. Przyszło mi żyć w epoce, w której na co dzień dostaję do wypicia koktajl fałszu i kłamstw. Owy napój miesza się z moją krwią. Zatruwa każdą komórkę wewnątrz ciała. Patrzę w lustro. Badam każdy milimetr mej twarzy. Tak jakbym mogła odczytać z niej jakie uczucia mną władają. Czy już zarażono mnie nieszczerością? Czy widzisz to w moich oczach?
Wyglądam przez okno, podążając za hałasem.
Marlena. I on. Razem, śmieją się. Rozumiem. Jest przystojny, zabawny. Zbyt dobry. Powoli zbliżają się do siebie.
Zasłużyłam. Nie patrzę.
Kładę się na łóżko. Gaszę wszystkie świecie, które psują mój mrok i napawam się ciemnością, i wybraną przeze mnie samotnością. Przypominam sobie dzień jej pogrzebu. Pamiętam wszystko doskonale. Mnóstwo ludzi, szkoda tylko, że obudzili się zbyt późno. Płacz, smutek, jakby nikt nie mógł uwierzyć, że mogła się targnąć na własne życie. Wtedy każdy mówił, że nie zapomni. Dziś niewielu cię wspomni. Tylko niektórzy wciąż nie mogą się z tym pogodzić. Widzę to w ich oczach, w swoich oczach. Tak smutnych, jak gdyby wyrwano im połowę serca. Tak strasznie boli mnie dusza. Dzień w dzień, noc w noc, ona płacze. Umiera z bólu. Codziennie. Trzydzieści razy w miesiący, trzysta sześćdziesiąt pięć w roku. By później znów narodzić się z wyschniętych łez. Czy nie powinnam już definitywne umrzeć? Kiedyś musi nadejść ostateczny koniec. To moja karma. Tym się żywię.
Ukołyszę moją duszę do snu. Pierwszy raz od bardzo długiego, koszmarnego czasu. Przed snem będą ją niepokoić tylko dawne blizny na ręce, przypominające o bólu, który teraz wydaje się być tak odległy, a nie jest. Wraz z nocą, mrok spróbuje wpełznąć do mojego serca. Nie wpuszczę go tam, nie dziś.

~

Ktoś puka do drzwi. Najpierw delikatnie powtarza stukot dwa razy. Następnie używa większej ilości siły, by nadać temu dźwiękowi donośniejszy ton. Po ciszy jaka atakuje niespodziewanego gościa, następuje milczenie.
Podnoszę się, zerkając na zegarek. 1:23? Fajna godzina na odwiedziny.
Otwieram. To, co widzę jest dla mnie sporym zaskoczeniem więc nie chcę wiedzieć jaką przybrałam w tej chwili minę. Widzę Tamarę ze łzami w oczach. Płacze. Pozkleja się pod moimi drzwiami. Mimowolnie poruszam ręką i daję jej znać, że może wejść. Chociaż jej nie lubię, nie zostawię, gdy może potrzebować pomocy.
Siada na skrawku mojego łóżka i zakrywa twarz dłońmi, łokcie opierając na kolanach. Stoję i patrzę na nią. Na tą pulchną dziewczynę, non stop obżerającą się ciasteczkami. Przywykłam już do widoku płaczących ludzi, częściej z mojego powodu, lecz nigdy nie uodpornię się na uczucia, które towarzyszą temu widowisku. Nie chcę, żeby płakała. Moje serce z lodu się rozpada, nie zostawiając ani jednek kry, znowu jest tętniącym krew mięśniem z uczuciami.
Podchodzę do niej i chwytam za ręce, odsłaniając tym samym zapłakaną twarz.
- Co się dzieje? - odzywam się z nieznaną łagodnością.
Widzę, że jest zaskoczona moim tonem, jednak milczy. Jej usta są zamknięte, jedynie oczy skierowane na mnie.
- Słucham. - powtarzam dalej z delikatnością - kładę swoje ręce na jej kolanach.
- Nie-niee mogę. Nie mogę ci powiedzieć. - mówi chwiejnym głosem, ścierając łzy. Spuszcza wzrok.
- Tamara.. - próbuję wymusić na niej otwarcie się.
Ponownie spogląda na mnie, dotykając moich dłoni na swoich kolanach.
- W takim razie dlaczego do mnie przyszłaś?
- Dlatego. - podnosi ręce ze swoich kolan i przenosi je na moje policzki, usilnie wpatrując się w zaskoczone oczy. - Przepraszam. - dodaje szeptem, po czym przyciska swoje wargi do moich ust.
Zamarłam. Bałam się oddychać.
~

Dialogi to nie moja specjalność. Wiem, że poległam.
Rozdział nie jest obszerny, ale mam już napisane kolejne dwa, które postaram się dodać jak najszybciej.
Przepraszam za wszelakie błędy.